Umawiam się oczywiście na pierwszy termin, żeby mieć już to za sobą. Zanim jednak wyjazd, trzeba wybrać się na zajęcia praktyczne. Te odbywam w Państwowej Straży Pożarnej w Zawierciu. Zmiana II- to ta, która ma mnie przeszkolić. Oprócz mnie 5 innych druhów ochotników. Taryfa ulgowa? Ależ skąd! Aspirant Gordel i aspirant Wieczorek z wymownymi minami zacierają ręce i...do boju Pani Redaktor! Dziś: WIELKIE DZIEKI CHŁOPAKI, wtedy: przerażenie, strach i kolejne pytanie „Co Ty robisz dziewczyno?!
Zadanie nr 1: UBRANIE SPECJALNE, czyli Nomex (pożyczony od asp. Wieczorka), do tego kominiarka, hełm, rękawice, no i buty (buty Komendanta). Ubieram się i nie wierzę. Jakie to wszystko jest ciężkie… Po kilku minutach czuję też, jak w tym jest potwornie ciepło. Ale, co tam...Dam radę!
Zadanie nr 2, czyli OBSŁUGA APARATU POWIETRZNEGO. Szelki i butla- kolejne kilogramy na plecy. Na twarz zakładam maskę i...przerażenie. NIE DAM RADY, UDUSZĘ SIĘ! Tę myśl moja głowa zakodowała natychmiast. Natychmiast chcę też uciekać! „Nic z tego Droga Pani”! Walczę. Oddycham z trudem, bo głowa nie pozwala inaczej. Walczę, walczę, walczę! Po pierwszych ćwiczeniach walka wygrana. Oddycham, hurrra! Nawet głowa nie protestuje i pozwala na: wdech i wydech, wdech i wydech. Potem kolejne instrukcje, wskazówki, no i oczywiście ćwiczenia ( z aparatem powietrznym rzecz jasna). Czy się boję? Już nie, głowa pozwala przecież oddychać. Po raz kolejny zakładam kominiarkę, hełm, rękawice i dostaję scenariusz, a w nim „pożar garażu, jedna osoba poszkodowana”. Dodatkowe utrudnienie to zastawione oczy. Dostaje białą szmatkę w pomarańczowe paski. Nic nie widzę, ale źle nie jest. Do czasu. Po raz kolejny zakładam aparat powietrzny na plecy, maskę na twarz i walczę. Walczę z chorą głową, która nie odpuszcza i uparcie mówi : „UDUSISZ SIĘ”. Mam to gdzieś. Wchodzę do garażu. Nic nie widzę, wąż plączę się pod nogami, radiostacja się odzywa, a ja ....WALCZĘ z myślami: uduszę się CZY nie uduszę się! I tak w kółko. W pewnym momencie łapię się na tym, że oddycham i to zupełnie swobodnie. Zatem: do akcji! Garaż w płomieniach, poszkodowany w środku. Szukamy ( idę w rocie), sprawdzamy i nagle... moja głowa zaczyna pracować: „Zaraz się udusisz Gabi”. Natychmiast wstrzymuję oddech, choć tlenu w butli po brzegi, no i się duszę. Ale nie poddaje się. Zaczynam po raz setny walczyć. Niestety bezskutecznie. W uszach zaczyna mi szumieć, oddechu nie mogę złapać, oczy zastawione. Poddać się, czy nie???? NIE. Gabi oddychaj!!! Wdech - wydech, wdech - wydech. Hurrra! DZIAŁA- ODDYCHAM. Poszkodowany uratowany, pożar ugaszony i chciałoby się rzec - chora głowa uleczona, ale... nic z tego. Ulga jaką poczułam zrywając ( tak, tak- zrywając) z twarzy maskę była nie do opisania. Zatem choroby psychicznej pt. „Aparat powietrzny” ciąg dalszy. NIESTETY.
Kolejne ćwiczenia ??? Nie wiem. Bo to Bielsko Biała i to komora dymowa, a tam bez aparatu powietrznego ani rusz!
Reporterka radiowa zasiliła szeregi Ochotniczej Straży Pożarnej w Ciągowicach. Gabriela Kaczyńska od 12 lat pracuje w Polskim Radiu w Katowicach i od tego też czasu współpracuje ze Strażą Pożarną. Gabriela Kaczyńska zdobytą na strażackim kursie wiedzą i doświadczeniem chce dzielić się z innymi. Postawiła na najmłodszych. Już niebawem kolejne relacje. Zapraszamy serdecznie. Bądźcie z nami.